poniedziałek, 29 lipca 2013

2. Porwanie...

   Otworzyłam oczy i poruszyłam się nieśmiało. Myśli miałam zamglone, w uszach mi dzwoniło. Gdzie ja jestem?, pomyślałam. Jedno było pewne- na pewno nie leżę teraz na dywanie w salonie Gabrieli. Twarde płytki w ogóle nie przypominały mi czegokolwiek z jej domu. Chciałam oprzeć się na ręce, ale zorientowałam się, że ręce mam za plecami skute kajdankami, przywiązane do kaloryfera. Resztką sił uniosłam głowę.  Leżałam w czymś w rodzaju piwnicy. Tak na oko mierzyła jakieś 6mX7m. Byłam sama. Pomieszczenie było całkiem puste, jeśli nie liczyć łóżka stojącego w przeciwległym rogu i małego żyrandola na środku sufitu. No i kaloryfera, przy którym teraz tkwiłam. Co się stało? Co z dziewczynami? Emilii może udało się uciec. W końcu stała dalej ode mnie, zaraz przy oknie. A Gabi? Co oni jej zrobili? Odetchnęłam głęboko. Nic nie mogłam zrobić. Chciałam krzyczeć, ale wtedy zobaczyłam, że mam zaklejone usta. Nic nie dało zwilżanie taśmy językiem lub próby pocierania ustami o ramię. Warknęłam gniewnie. Pozostaje mi tylko czekać, aż ktoś tu przyjdzie. Chociaż... wątpię, żeby mi się to spodobało. Zależy, czego od nas oczekują. Wszystko bolało mnie już od ciągłego leżenia na twardym. Mogłam tylko czekać.
Nie wiedziałam, ile czasu minęło, gdy usłyszałam na korytarzu ciężkie kroki. Przygotowałam się psychicznie na spotkanie z kimś, kto nas tutaj sprowadził. Po kilku sekundach usłyszałam dźwięk klucza w zamku. Odetchnęłam głęboko. Zaraz drzwi się uchyliły i do środka wsunęła się głowa mężczyzny. Nie zakrywał niczym twarzy. Mógł mieć koło czterdziestki. Uśmiechnął się do mnie. Jednak ten uśmiech nie przypadł mi zbytnio do gustu.
-Już nie śpisz?- powiedział do mnie.- To dobrze. Szef na was czeka.
Chciałam go o coś spytać, ale taśma mi to uniemożliwiła.  On to zauważył.
-Odknebluję cię, ale obiecaj, że nie będziesz krzyczeć. Bo będę musiał tego użyć- uniósł do góry strzykawkę z jakimś żółtym płynem.
Przyparta do muru, skinęłam głową.
-Co z moją siostrą?- spytałam, gdy tylko knebel zszedł mi z twarzy.- I tą starszą dziewczyną?
-Spokojnie. Zaraz cię do nich zabiorę. Wszystkie idziecie w jedno miejsce. Teraz ci uwolnię, ale ani mi się waż uciekać.
Zdjął mi kajdanki z obu rąk. Wystarczyłoby z jednej, mógłby mnie wtedy jednocześnie odczepić od kaloryfera i przytrzymać, ale cóż, nie wyglądał na zbyt bystrego. Złapał mnie pod rękę, prowadząc jak policjant skazańca. Wystarczył jeden ruch, bym się oswobodziła. Już byłam gotowa do ucieczki, kiedy poczułam ukłucie w ramię. W momencie sparaliżowało każdą cząstkę mojego ciała, padłam na ziemię nieprzytomna.
***
Zachłysnęłam się, gdy poczułam chluśnięcie wodą w twarz. Obok mnie z wiadrem stał ten sam mężczyzna, który zdjął mi knebel.
-Jeśli będziesz grzeczna, wszystkie trzy ujdziecie z życiem.- Usłyszałam głos dobiegający zza mnie. Odwróciłam się. Stał tam facet, który pasował mi idealnie do wzorca szefa mafii. Obok niego siedziały związane Emilia i Gabriela.- Jeszcze jeden taki odpał, a zaczniemy zmniejszać waszą liczbę. Może zaczniemy od najmłodszych?- Przyłożył karabin do głowy Emilii.
No tak, ja byłam najstarsza. Rok starsza od Gabi. O to im chodzi.
-Chłopcy, wyprowadźcie je na podwórko- polecił.
Wtedy zobaczyłam, że oprócz mojego porywacza jest jeszcze dwóch. Podnieśli nas z ziemi i zaczęli prowadzić w sobie tylko znaną stronę.
-Czego od nas chcecie?- spytałam po drodze.
-Od ciebie nic. Od tej małej też. Waszą koleżankę wyceniliśmy na półtora miliona złotych. Wy trafiłyści się przypadkiem. Ale na pewno was nie zmarnujemy. Weźmiemy dwa miliony za całą trójkę. Później zadzwonimy do waszych rodzin.
Wyszłyśmy przed dom i zobaczyłyśmy stajnię pełną koni.
-To najlepsze konie z całego świata: skoczki, wyścigowe, ujeżdżeniówki... Ich zdobycie dużo nas kosztowało, ale są. Czekają tu aż sierść zarośnie oznakowania, potem zaczniemy ich używać. A teraz wracajmy do domu. Czas na telefon życia.
***
Po dziesięciu minutach, na telefonie był już wybrany numer do rodziców Gabi.
~Słucham?~usłyszałam głos jej matki.
-Mamy pani córkę- oznajmił ,,Szef".- Albo pani zapłaci do końca tygodnia półtora miliona złotych w gotówce, albo przyślemy pani dziewczynę w kawałkach.
~Nie wierzę. Ja...
Podał telefon Gabryśce.
-Mamo, mamo...!- krzyknęła do słuchawki.
-Tydzień i ani dnia dłużej- kontynuował.- Jeszcze się odezwiemy.
***
Wszystkie trzy siedziałyśmy rozwiązane w jednej piwnicy. Jedyną barierę przed ucieczką stanowiły drzwi zamknięte na klucz i zakratowane okienko zaraz pod sufitem. Usiadłam pod drzwiami i przypadkiem usłyszałam rozmowę. Gestem zawołałam dziewczyny.
=... ale przecież nas widziały.- Powiedział ,,ochroniarz" Gabi.
=Co nie znaczy, że nie możemy ich puścić- oponował ten od Anity.- Nic nie powiedzą.
-Cisza!- krzyknął ,,Szef".- Wiecie jak pracujemy. Porwanie, okup, kulka w łeb i pogrzeb w lesie. Liczymy kasę, nie niańczymy dzieciaków. A teraz wracajcie do roboty, bo podzielicie ich los!
Zadrżałam. Nie zamierzają nas wypuścić. Teraz przypomniałam sobie sprawy sprzed kilku tygodni. Porwania, w których  porywacze dostawali okupy i znikali. Nie zostawiali śladów po dzieciach, żywych bądź martwych. Teraz wszystko jasne. Emilia wtuliła się we mnie. Pozwoliłam jej na to, a sama objęłam Gabrielę. Ona zaś objęła Emilkę. Stworzyłyśmy taki krąg.
-Musimy stąd uciec- zauważyła Gabi.
-Ale jak?- Moja siostra spojrzała tęsknie w stronę zabezpieczonego okna, wysoko nad nami.
-Chyba mam pomysł- uśmiechnęłam się przez łzy.

3 komentarze:

  1. O ja pierdziu......... Masakra, aż sie bałam. Bardzo realistycznie to wszystko opisałaś. Nie ma przesadnej brutalności, ale w tym wypadku nie jest ona ani troche potrzebna.... Umarłabym chyba, gdybym została porwana. Masakra...
    Świetny rozdział, uwielbiam kryminalistyczne opowiadania <3 Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć jak na razie nie ma nic o koniach to rozdział ekstra. Nawet jeśli nie przepadam za kryminałami, bo za dużo brutalności a ja jestem ich antyfanem, to i tak ciekawy. Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie? A wzmianka o porwaniach koni? To dopiero wstęp. Poczekaj aż zobaczysz plan ich ucieczki i jak się skończy to dla Pati.

      Usuń