wtorek, 23 lipca 2013

1. [prolog]- w tarapatach

-Nieźle- pochwaliła mnie Gabi.- Dużo się już nauczyłaś. Jeszcze trochę i zaczniemy skakać.
-Dzięki- uśmiechnęłam się, głaszcząc po szyi Jaspisa- wałacha haflingera, jednego z koni Gabrieli.
-Zrób jeszcze jedną woltę w galopie i stępujemy- poleciła.
Bez słowa zawróciłam konia i wykonałam polecenie. Po 10 minutach stępa mogłam go już rozsiodływać.
-Świetnie ci poszło, Pati!- zawołała Emilia, moja dziesięcioletnia siostra cioteczna, która uważnie się wszystkiemu przyglądała. 
Emi sama chciała jeździć, ale rodzice jej nie pozwalali. Na szczęście moja mama nie miała nic przeciwko koniom. Najpierw jeździłam w dobrym ośrodku jeździeckim w mieście, później moja najlepsza przyjaciółka mieszkająca kilkanaście metrów ode mnie zbudowała niewielką stajenkę i kupiła do niej pięć koni.
-Ja tylko siedziałam w siodle jak worek kartofli, to Jaspisowi świetnie poszło.- Czule pogłaskałam wałaszka po czole.
-Idziecie się przejść?- spytała Gabi.- Muszę iść do sklepu jeździeckiego po nowe oficerki. Te mi się już rozpadają, a za miesiąc mam zawody.
-Jasne- Emilia była zwarta i gotowa.
-Ty nigdzie nie idziesz- zaoponowałam.- Ciocia mi się skarżyła, że dostałaś pałę z matmy i mam cię dopilnować, żebyś wróciła do domu na piętnastą i zdążyła się pouczyć do jutrzejszej poprawy.- Spojrzałam na zegarek.- No Proszę: czternasta trzydzieści. A do twojego domu mamy kawałek.
-Pati!- jęknęła siostra, ale mnie i tak by nie przekonała.
***
Spacerowałyśmy we trzy po padoku między końmi, kiedy Emilia kopnęła kamień pod nogami i powiedziała:
-Wy to jesteście szczęściarami. Ja tak bardzo chciałabym jeździć konno. Wsadźcie mnie na Fionę, nic nie powiem rodzicom.
Fiona była trzynastoletnim karo-srokatym kucem szetlandzkim i ulubienicą Emi.
-Zapomnij- odparła Gabi.- Wiesz jakie miałabym problemy, gdybyś jeździła po kryjomu i coś by ci się stało?
-Hympf- mruknęła.
-Jeszcze się w życiu najeździsz- pocieszałam ją.- Ja pierwszy raz wsiadłam na konia w wieku piętnastu lat i jeżdżę już od roku. 
Chodziłyśmy tak kilka godzin, a wszystkie konia za nami. Nie ma to jak wyjść na padok z kilogramem marchewek w torbie. Co jakiś czas trochę skarmiałyśmy, ale nie śpieszyło nam się. W końcu zadzwonił mój telefon:
~Pati, gdzie jesteś?~ usłyszałam w telefonie głos mamy.
-U Gabi- odparłam.- Mam już wracać?
~Jeszcze nie teraz, ale za dwadzieścia minut chcę cię widzieć w domu.
-Okay.- Rozłączyłam się.
Powiedziałam dziewczyną, że niedługo muszę wracać.
-Lepiej się już zbierajmy- zwróciłam się do Gabi- bo muszę jeszcze odprowadzić kawałek Emi.
-Ja ją odprowadzę pod sam dom- zaoferowała przyjaciółka.- A teraz chodźcie do mnie na soczek z lodem.
***
-Kiedy wracają twoi rodzice?- spytałam, gdyż w domu byłyśmy same.
-Za godzinę, może dwie- odpowiedziała Gabriela, wlewając nam soku.- To co robimy?
-Możemy pooglądać telewizję- zaproponowała Emi.
Szczerze mówiąc nie miałam na to ochoty, ale nie chciałam się kłócić, więc skinęłam głową z udawaną aprobatą.
Psy na podwórku zaczęły ujadać groźnie, po czym przestały tak nagle, że aż mnie to zdziwiło. Potem wydawało mi się, że kątem oka zauważyłam, że ktoś przygląda nam się przez okno. Jednak kiedy odwróciłam głowę w tamtą stronę, nikogo nie zauważyłam. Po chwili ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę- oznajmiła Gabi.
Wychodząc z pokoju przymknęła drzwi, ale nie zamknęła ich na klamkę. Rozmawiała z kimś, kiedy drzwi od salonu trzasnęły głucho. To pewnie przeciąg, pomyślałam. Wtedy ten ,,przeciąg" zaczął majstrować przy zamku od drzwi. Spojrzałyśmy z Emi po sobie. Usłyszałyśmy zdławiony krzyk Gabi. Skoczyłam do drzwi, ale były już zamknięte na klucz. Przez dziurkę od klucza zaczął wlatywać jakiś gęsty dym. Chciałam wtedy odskoczyć do Emilii, otworzyć okno, cokolwiek. Ale myślałam bardzo ospale, byłam taka śpiąca. W końcu całkiem straciłam przytomność. Ostatnie co słyszałam to pisk Emilii, kiedy leciałam na podłogę.
-----------------------------------------------------
Rozdział jest okropny. Ale tak na serio, to najgorsze co napisałam. Chociaż dopiero się rozkręcam, no i nie miałam pomysłu. Przyznaję się bez bicia, że kiedy kilka miesięcy temu myślałam nad nowymi opowiadaniami, między innymi nad tym, miałam pomysł na całą akcję, wiele wydarzeń dobrze opisanych, ale nawet przez sekundę nie pomyślałam, jak to zacznę. ;) Powinnam poczekać aż napiszę drugi, lepszy mam nadzieję rozdział i wstawić je dwa naraz, żebyście mnie nie przezemścili za to badziewie, ale nie chcę kazać Wam dłużej ćwiczyć, więc proszę bardzo. Oto jest prolog :D
PS co myślicie o nowym wyglądzie bloga? Zmieniłam szablon, tło, nagłówek, tytuł i jeszcze favikonę. (:

4 komentarze:

  1. Dziwne.. ale fajne nawet :) Na pewno będzie lepiej:P Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zbyt kapuję rozdział :( ale gdy się go czytało był fajny :)

    Co do wyglądu bloga to konie z jeźdźcami bardzo ładnie wygląda, tylko tą "ciepłą" atmonsferę psują "gorące" płomienie. Jednym słowem - Za gorąco mi - przydałoby się trochę tu powietrza wpuścić. Ale to tylko moja zachcianka XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha i jeszcze coś.

      PS: Jak wstawić taki obrazek jaki masz na początku bloga(z końmi i jeźdźcami)??

      Usuń
  3. Jaki okropny, weź mnie nie denerwuj! Uwielbiam opowiadania kryminalne a jeśli te będą jeszcze z końmi to już sie ciesze ^^ Czekam na następny bo nienawidzę tajemnic więc, jeśli nie wstawisz szybko drugiego rozdziału to cie udusze. Świetny i PAMIĘTAJ: Ja tu czekam ;)

    OdpowiedzUsuń