Ania tak bardzo chciała wsiąść jeszcze kiedyś na konia, ale była pewna, że to niemożliwe. Aż do pewnej nocy...
-Aaach- krzyknęła, gdy coś nagle uderzyło w otwarte okno, budząc ją.
Ponieważ jej łóżko stało przy oknie, mogła z łatwością zobaczyć, co ją wystraszyło. Przed oknem stał Wojtek. W garści trzymał stos małych kamyczków, rzucając nimi pojedynczo w okno.
-Co ty tu robisz?- spytała sennie.- Powinieneś być w domu, kilkanaście kilometrów od stadniny.
-W nocy też jeżdżą autobusy, wiesz?-uśmiechnął się.- Przyjechałem jednym takim. Czego się nie robi dla przyjaciół.
-Hę?- Ania nic z tego nie rozumiała.
-Jest ciemno i pusto. Tylko ty, ja i Eleonora. Nikomu nie powiem, a dla ciebie to pewnego rodzaju szansa...
-O czym ty w ogóle mówisz?!
-Chcesz jeździć konno? Na pewno. Ja ci pomogę. Dzięki mnie wsiądziesz na nią i pojeździsz. Najpierw na lonży, a kiedyś może nauczysz się nią kierować... tak po prostu.
-Zwariowałeś-stwierdziła, a zamykając okno dodała.- Dobranoc.
Nie minęło 20 minut, kiedy drzwi od pokoju Ani się otworzyły. Dziewczyna jeszcze nie spała, więc zauważyła to bez problemu. Szybkim ruchem zapaliła lampkę i zobaczyła Wojtka, a obok niego... El w pełnym wyposażeniu.
-Nie ustąpię. Więc może mi to ułatwisz zanim Eli znawozi ci tą idealnie wypastowaną podłogę?
-Jesteś idiotą- skwitowała krótko.- No dobrze... Czyli jeśli wsiądę na to zwierzę- wskazała klacz- dasz mi święty spokój i nigdy więcej nie poprosisz, bym spróbowała pojeździć?
-Tak jest!- zasalutował.
Anka uśmiechnęła się mimowolnie.
-Właściwie nie wiem czemu to robię- mruknęła, gdy Wojciech pchał wózek z nią na ujeżdżalnię.- Jeden mój krzyk wystarczyłby, żeby obudzić mamę, a wtedy miałbyś przerąbane.
-Ponieważ to kochasz, An- odparł Wojtek.- Dobrze o tym wiesz i proszę cię, nie próbuj wmówić sobie czego innego. Nie rób też przykrości Eleonorze.
-Można się teraz wycofać?- spytała Anka, kiedy Wojtek dociągał popręg i opuszczał strzemiona.
-Nie, teraz nie- podszedł do przyjaciółki.- To wsiadamy.
-Świetnie, a może powiesz mi jak?- wskazała wysoki grzbiet klaczy.
Stwierdzili, że najlepiej będzie, jeśli Wojtek ją podsadzi. Zarzucił sobie na ramię dziewczynę i, uginając się pod jej ciężarem, z trudem wepchnął ją na grzbiet Eleonory.
-Ile ty ważysz?- sapnął. Ania mruknęła coś w odpowiedzi. Chłopiec włożył jej stopy w strzemiona.-Ruszamy stępem- dodał, prowadząc klacz za wodze.
Szło jej bardzo dobrze. Co prawda jedynym jej zadaniem było siedzenie na koniu, nie musiała nic robić, ale i tak świetnie się trzymała.
-Spróbujesz sama?
-Tak, puść ją.
Dziewczyna poprowadziła klacz wzdłuż ogrodzenia odkrytej ujeżdżalni, na której teraz się znajdowały. Prowadziła ją jedynie samymi wodzami, co jej przeszkadzało, bo podczas jazdy w ogóle ich nie używała, ale ważne, że mogła jeździć.
Wtedy znów przypomniał jej się wypadek. Czuła na plecach myślową gałąź, wiedziała, że leci na ziemię. Jednak zamiast twardego korzenia upadła na miękki śnieg.
-An, nic ci nie jest?!- chłopak do niej podbiegł.
-Jest i to dużo- syknęła.- Już nigdy więcej nie wsiądę na konia, rozumiesz? Posadź mnie na wózku, a to zwierzę zabierz do stajni!
Notki są na razie bardzo krótkie, ale postaram się to naprawić. (: Póki co akcja się rozkręca, chociaż planuję zrobić z tego jedynie opowiadanie w przeciwieństwie do Karego-Serca (tzw. KSK), które jest bardziej książką. Czyli, krótko mówiąc, nie będę pisała tego zbyt długo. ;)
Notki są na razie bardzo krótkie, ale postaram się to naprawić. (: Póki co akcja się rozkręca, chociaż planuję zrobić z tego jedynie opowiadanie w przeciwieństwie do Karego-Serca (tzw. KSK), które jest bardziej książką. Czyli, krótko mówiąc, nie będę pisała tego zbyt długo. ;)
Notka fajna. Już myślałam że jej sie uda, pokona lęki i wg i znowu zacznie jeździć, choćby samym stępem a tu ZONK. Mieszasz, mieszasz kochana. Wybacz, nie mam czasu sie zbytnio rozpisywać, bo w ciągu jednej soboty przybyło w sumie 10 rozdziałów [na blogach które czytam]. Tak więc czekam na następny i uciekam czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :) A co do bloga to dodaj obserwatorów.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://historie-koniary.blogspot.com/
Dziś zaczęłam to czytać ;) I dość mi się podoba... Akcja na razie typowa, ale mi to nie przeszkadza ;) Znając Twój styl zaraz tak namieszasz, że znikną wszystkie podobieństwa ^^
OdpowiedzUsuńKiedy NN?
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że coś się stanie, musiało coś pójść nie tak i poszło, och, jestem po prostu jasnowidzem :)ło Matko Boska, jak pomyślę jakie to ja mam zaległości na twoim drugim blogu to aż mam ochotę się już do niego zabierać :D
OdpowiedzUsuń